Biig sheep

Polacy, wiadomo od bardzo dawna, wszystko wiedzą. To, można by rzec, cecha narodowa od jakiegoś bliżej nieokreślonego czasu. A jeśli wszystko wiedzą, to i uczyć się nie muszą.

Piszę to nie, by narzekać, bo daleki jestem od narzekania na ogół moich rodaków. To jest zwyczajnie fakt. Każdy przecież wie, jak się rządzi krajem, każdy wie, jak trenować drużyny piłkarskie i każdy wie, który ustrój jest najlepszy. I każdy wie, co dla innych jest najlepsze.

Podczas rozmów już od dawna nie prostuję poglądów ludzi, bo i po co. Takie prostowanie nie przysparza popularności, za to szarpie nerwy. No i żeby prostować, ja również musiałbym mieć pewność, że wiem wszystko, jak oni.

A że takiej pewności nie mam, to i się nie „wymądrzam”. Pilnuję za to, by moja wiedza opierała się na rzeczywistości, nie na bajkach. Tyle mogę zrobić. A następnie udzielam swojej wiedzy tylko tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć. Dzięki temu i popularność jest na przyzwoitym poziomie i stresu jest mniej podczas spotkań, imprez, szkoleń i innych zgromadzeń.

Napisałem taki wstęp, bo tematem dzisiejszego artykułu jest słowo „frajer”. Znane każdemu. Każdy również wie, że otaczają go sami frajerzy. Poza nim oczywiście, bo on, ona, przecież wszystko wie. A już na pewno wie, że jego, jej prawda jest lepsza od prawdy sąsiada. Dodatkowo, obecnie, im człowiek starszy, tym mądrzejszy? W końcu 500 – 1000 lat temu starszyzna była najmądrzejsza i miała najszerszą wiedzę. A, że wtedy nie było tych piekielnych komputerów z tymi ich stronami internetowymi… kto tu je rozumie?

Zastanówmy się nad tym.

Słownik języka polskiego wyraźnie ukazuje, kim jest człowiek, którego potocznie nazywa się frajerem. Cytuję ze słownika:

Frajer – pot. osoba dająca się łatwo nabrać, naiwna; osoba nadmiernie wierna normom moralnym, które przez innych nie są przestrzegane.

Jakie w twoim otoczeniu panują normy moralne? A co nakazuje telewizja? A co nakazuje kościół? A co nakazuje prawo?

A jaka jest rzeczywistość?

Frajer…

Prawda jest bolesna, ale wyzwalająca. Tak. My wszyscy jesteśmy frajerami. A im bardziej człowiek myśli, że jest nieomylny, tym bardziej wkracza w bycie człowiekiem naiwnym.

Na przykład: Obejrzyj, poczuj, usłysz… reklamę w telewizji. Wkładasz brudną koszulkę do wody z proszkiem i wyjmujesz nową. I to nawet suchą, wyprasowaną! Magia.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że się czepiam, ale niech się jeszcze raz zastanowi. Skoro tolerujemy takie rzeczy, to źle się z nami dzieje. Reklama jest pewnego rodzaju ofertą handlową. Nie można oferty przekłamywać, prawda? Jeśli pójdziesz do sklepu i ktoś ci pokaże buta dobrze wykonanego, a do pudełka po zapłaceniu włoży jego tanią, tandetną wersję, będzie to oszustwo. Podobnie jest w reklamie z tą różnicą, że służy ona „tylko” wyrobieniu wyobrażenia na temat produktu (w większości przypadków), a nie następuje po niej od razu przekazanie towaru niezgodnego z umową lub prezentacją. Wyobrażenie jednak zostaje, a czas znajdujący się pomiędzy spostrzeżeniem reklamy i kupnem produktu zamazuje w pamięci różnice pomiędzy wyobrażeniem, a rzeczywistością. Nikt się nie liczy z frajerami.

To jest tylko przykład jednego z wielu sposobów na produkcję frajerów czyli ludzi, którzy nie myślą na co dzień i dają się nabrać na takie i podobne sztuczki. Podobnie jest w tak zwanym marketingu. Oferty marketingowe wszelkiego rodzaju (głównie w Internecie, ale także i w papierowych, pocztowych wersjach), copyrighting, są tak naprawdę sztuką omijania prawdy w taki sposób, by nie można było kogoś oskarżyć o kłamstwo – wedle prawa. Bo biorąc pod uwagę moralność, to już o wielu ofertach można by było napisać kilka obszernych rozpraw. Przykładów jest mnóstwo, ale nie chcę podawać ich więcej, by nie wprowadzić zbyt długiej dygresji.

I teraz przychodzi do nas (do nich) tak zwany frajer. Patrzy na ofertę, a ponieważ wszystko wie to przytakuje, że to dobra okazja. Bo w końcu dostaje kajdany z futerkiem, do tego mopa i notesik. Jako bonus może sobie wybrać albo słuchawkę prysznicową albo list od samego Świętego Mikołaja z obietnicą klapek silikonowych na Boże Narodzenie. Człowiek wiedzę ma, w końcu non stop ogląda kablówkę i świata już wiele zobaczył, a i na Discovery czasem przełączy, to widzi same korzyści. Tylko 299,97 złotych i jeszcze przesyłka darmowa! Tylko frajer by nie skorzystał, nie?

Gdzie się podział rozum u ludzi?

Tak naprawdę, to ludzie rozum mają, serio. Mimo, że często podczas rozmowy mam chęć przyjąć do wiadomości, że wątpienie w ludzkość powinno mi wejść w nawyk, to widzę pewną szansę dla nas. Jeśliby rozmówcy wytłumaczyć podstawowe pojęcia, na przykład czym jest sprawiedliwość (ta prawdziwa, nie ta „społeczna”), to rozum do człowieka powraca. Ale on zawsze był obecny, tylko uśpiony. Między innymi przez oglądanie „kablówki”.

Ludzie tak naprawdę mają potężną maszynę liczącą pomiędzy uszami i do tego tak ogromny bank pamięci z szybkim dostępem, że jeszcze nie wynaleziono tak dobrego komputera jak mózg. Tylko ludzie jako ogół oduczyli się tych narzędzi używać. Trzeba powrócić do większego wysiłku podczas rozumowania i będzie o wiele lepiej.

No dobrze, niektórzy muszą się tego uczyć od początku. Nic im nie da przypomnienie, bo „z pustego się nie naleje”. Ale ja nie spotykam często takich ludzi. Może to kwestia środowiska i selekcji znajomych, nie wiem.

Ale dlaczego w tytule pojawiły się owce?

Ano dlatego, że jeśli jest pasterz, to i gdzieś znajduje się jego trzódka. I, że pasterzy u nas na każdym rogu jest po kilku, a w ciemnych uliczkach nawet po kilkunastu. Jedna trzódka jest bardziej, inna mniej uległa. Na przykład byk jest bardziej charakterny niż krowa. Krowę pasterz może kijem zagnać na pastwisko. A w przypadku byka, kijem, to raczej byk będzie gnał pasterza.

Tak więc są różne rodzaje hodowli. Te najbardziej pożądane są takie, z których korzyści jest wiele, a zagrożeń mało. Przenosząc pojęcia rolnicze na nasz agrokulturalny skansen, zwany terytorium Polski, mamy pasterzy w postaci rządu i trzódkę w postaci ludzi. Ale te pojęcia można, a nawet trzeba odnieść też do kościoła, w którym otwarcie księża posługują się pasterską analogią, jak również do wszelkich innych form podległości lub przewodzenia pewnej grupie. Jakie zwierzę w Polsce jest najpiękniejszym przykładem łagodności, puszystości, posłuszności, ale i korzyści? Owca!

Tak więc jak pasterz przewodzi swojej trzódce, owcom, karmi je i chroni, tak chcą robić to inni.

Niestety w odróżnieniu od duszpasterza w kościele, który działa w głównej mierze na korzyść swoich owieczek, ci inni nie kierują się normami chrześcijańskimi, które nakazują kochać bliźniego, szanować go i traktować na równi ze sobą.

Ci inni często traktują swoje owieczki bardzo źle, a nawet jeszcze gorzej. A kim są te ludzkie owieczki, prowadzone w wiadomym celu do zagrody? Frajerzy. Pasterzami za to są politycy, szefowie, właściciele firm i zwykli ludzie, to znaczy wszyscy ci, którzy chcą coś „ugrać” niewielkim wysiłkiem. Ogólna zasada jest taka: każdy ciągnie w swoja stronę.

Ludzie, którzy nie wiedzą wszystkiego, za to bardzo chcą się trochę nauczyć o otaczającym ich świecie, nazywają ten proceder „strzyżeniem owiec”. Nazwę tę powtarzają za nimi nawet same „owce”, nie rozumiejąc dokładnie, o co tu chodzi, ale ładnie brzmi, więc mówią. A jak wiadomo, owce można strzyc wielokrotnie i nawet im nie trzeba dziękować za wełnę. Ba, można sobie taką jedną kopnąć, gdy źle stanie, i w przypadku zwiększonego napięcia emocjonalnego zwymyślać. Owca nic nie zrobi, tylko wróci do żarcia trawy. Gdy właściciel owcy dostanie wystarczającą ilość wełny, owca może iść na mięso. Idealna!

Polacy więc są strzyżeni wielokrotnie i w wielu przypadkach nawet im to pasuje. Niektórzy mówią: „po co coś zmieniać, gdy żyje się w miarę dobrze?”. I nawet można by było im przytaknąć, gdyby nie świadomość ostatniego stadium strzyżenia owcy – to znaczy przeznaczenie do uboju.

Ponieważ zajmuję się rozwojem osobistym zapytam ciebie:
Czy wiedząc to, co wiesz o świecie, po odświeżeniu twojej pamięci przez ten artykuł, który zwrócił twoją uwagę ponownie na fakt, że jesteś oszukiwany na każdym kroku przez ludzi wkoło, instytucje i firmy, chcesz tkwić nadal tam, gdzie jesteś i zaliczać siebie do grona frajerów, którzy dają się strzyc jak owce, a potem prowadzić na ubój?

To jedno z najważniejszych życiowych pytań. Poświęć więc proszę trochę czasu i zastanów się nad nim w spokoju. Odpowiedź na to pytanie będzie mieć kolosalny, znaczący wpływ na całe twoje dalsze życie.

Może to pytanie jest dość brutalne, ale rzeczywistość wcale nie jest łagodna. Rzeczywistość pozwala na wszystko, co jest wykonalne fizycznie. A wielu ludzi nie cofnie się przed niczym, by coś „ugrać” dla siebie kosztem innych. Tych ludzi ze złymi zamiarami jest wystarczająca ilość, by uprzykrzyć nam wszystkim życie. Twoim i moim obowiązkiem jest pilnować naszego interesu. Naszym obowiązkiem jest znać prawdę o naszym otoczeniu. Musimy wiedzieć za pomocą jakich narzędzi źli ludzie chcą nas strzyc, wcześniej sprowadzając do roli owiec.

Naszym obowiązkiem jest nie dać się sprowadzić do roli owcy na pastwisku!

Nie narzekaj na swoich pasterzy, że mało tu trawy. Przestań jeść trawę i zwolnij pasterzy! Sam dbaj o siebie i rodzinę.

Można to wykonać, choć trzeba dołożyć wysiłku. Trzeba mocno pragnąć być człowiekiem. Posiadać siłę, a za sprawą tej siły działać zgodnie ze swoją wolą i sumieniem. Trzeba ciągle walczyć o swoje prawa i dowiadywać się o mechanizmach panujących w świecie. Niestety trzeba się też zainteresować polityką i gospodarką, bo to przecież one stwarzają warunki pracy i życia. Jest to wykonalne i nawet ciekawe. Tylko na początku trzeba przełknąć fakt odpowiadania za swoje życie. Ale jeśli chcesz rozwoju osobistego, to i tak nie masz wyjścia.

A jeśli nie chcesz rozwoju osobistego, to nie ma to znaczenia. Rozwój osobisty do ciebie przyjdzie albo za sprawą golarki, czyli wszelkiego rodzaju oszustw i niekorzystnych ofert, albo pognania do zagrody do uboju, czyli zazwyczaj niewolniczej pracy, choć w niektórych przypadkach może to być prawdziwy ubój. Historia pokazuje wiele naprawdę tragicznych obrazów.

Temat jest bardzo głęboki i zdaję sobie sprawę, że dopiero ukazałem wierzchołek góry lodowej. Na ten temat można by napisać książkę. Po przeczytaniu tego artykułu zapewne nasuwają się kolejne pytania, ma się chęć coś dopowiedzieć, uzupełnić. Ale wtedy zrobiłby się z tego nie wpis, a rozprawa większego formatu.

Dlatego pozostawię cię teraz w pewnym zawieszeniu, żeby dać ci okazję do przemyśleń. Taki w końcu jest cel pisania.

Musisz zdawać sobie sprawę, że jeśli oddajesz komuś siebie we władanie, ten ktoś z chęcią skorzysta z owej władzy. I bardzo często to jego korzystanie będzie bardzo mocno odbiegało od twojego wyobrażenia na temat tego wykorzystania.

Jeśli doprowadzisz siebie do stanu bezbronności, to inni mogą robić z tobą, co chcą. Oszukiwanie, naciąganie, są najprzyjemniejszymi objawami bycia czyimś niewolnikiem.

Popatrz wkoło, co się dzieje. Widzisz samych szczęśliwych ludzi czy raczej nieszczęśliwych? Widzisz wkoło ludzi upokorzonych, biednych czy dowartościowanych i bogatych?

Pomyśl – patrząc na Polaków na ulicy, widzisz najczęściej ludzi zniewolonych, jak owce, którzy są „strzyżeni” na każdym kroku. A kogo widzisz w lustrze?

Wyboru dokonujesz każdego dnia. Każdego dnia aż do końca życia podejmujesz decyzję czy jesteś owcą czy człowiekiem. I choć potrzeba siły, by walczyć o swoje, jest to jedyny sposób, by pozostać człowiekiem w naszym świecie.

Share: