Dla nie obeznanych ze sztukami walki wyjaśnię na początku, że nauka fechtunku to inaczej nauka szermierki (w czasach późniejszych czyli szpady, rapiery itp.) i nauka „walenia mieczem” prawie gdzie popadnie, w czasach wcześniejszych, bez wyszukanych technik szermierczych. 🙂

Co mają więc wspólnego? Okazuje się, że wiele, tak samo z samorozwojem.

Ucząc się fechtunku przechodzimy przez trzy fazy:

1. Faza ignorancji i wielkiej odwagi.

Dzieje się tak dlatego, że nie wiemy co nas czeka. Pałamy wielkim entuzjazmem, już widzimy nagrodę i już widzimy przeciwnika na ziemi jak leży pokonany. Jesteśmy odważni, ale ta odwaga wynika raczej z głupoty (u niektórych, znam te przypadki… samobójców wręcz 🙂 ) i ignorancji niż z rzeczywistego obeznania się z rzeczywistością. Ta faza trwa do pierwszego łomotu, jaki dostaniemy od przeciwnika 🙂 .

2. Faza ogromnej ostrożności, grania w defensywie, gdzie entuzjazm znika.

Tak, dostajemy ciężkie baty 🙂 . Każdy kto dostał choć raz mieczem po nodze wie co to znaczy i pamięta do końca życia 🙂 . W „zwykłych” sztukach walki jest podobnie. Jeśli wszystko nas boli i juz trzeci raz dostajemy cios w to samo miejsce to skupiamy się tylko na tym, żeby nie dostać. Ta faza jest najcięższa i najwięcej osób tu rezygnuje.

3. Faza oswojenia się z bólem, akceptacja go i pojawienie się znowu entuzjazmu.

Gdy już wiemy, że boli i wytrwaliśmy przy ćwiczeniu, można by powiedzieć, że już WIEMY o co w tym wszystkim chodzi. Dorastamy jakby do nauki, wiemy jak się obronić, widzimy rezultaty i powstaje dorosła odwaga, nie wynikająca z ignorancji, a z wiedzy. Wiemy czego się bać, a czego nie, a do tego wiemy jak uniknąć niebezpieczeństwa.

W biznesie i w samorozwoju jest bardzo podobnie. Nie będę tu tak samo zaznaczał faz, bo nie o to chodzi.

W tych dwóch działaniach też mamy fazę entuzjazmu wynikającą z ignorancji i niewiedzy, jak to jest na prawdę. Często zafałszowaną przez nauczycieli, którzy nie chcąc nas zrazić na początku mówią, że to bardzo łatwe.

Potem okazuje się, że w biznesie jest ciężko (bo jest), a ten samorozwój nie jest taki szybki, jakby się chciało 🙂 . I że należy dołożyć dużo większych starań niż się nam wydawało. Dużo większych.

A na końcu jak już przetrwaliśmy ciężki okres okazuje się, że nagroda jest wysoka, wyższa niż się spodziewaliśmy, widzimy nawet w zimie wszędzie 30 stopni w cieniu, a wszyscy ludzie są cudowni :). Warte każdej ceny. Wiemy ze są cudowni, ale i wiemy, gdzie i w tym tkwi niebezpieczeństwo. Dorosła odwaga i wiedza.

No, może trochę przesadziłem z tą cudownością, bo my, w tej trzeciej fazie wiemy przecież o co chodzi, a obraz świata mamy bliski rzeczywistości i oczywiście trochę siniaków 🙂 .